Pobierz aplikację FUN APP

z RBL.TV na żywo!

Konkurs

[KONKURS] Zobacz The Cranberries!


data rozpoczęcia: 2012-05-30
data zamknięcia: 2012-09-25

KONKURS!

Już 14 października na warszawskim Torwarze wystąpi grupa The Cranberries! Nie przegap okazji i wygraj podwójne zaproszenie na tej jedyny koncert w Polsce!

 

ZASADY!

Aby zdobyć bilety, napisz z czym kojarzy Ci się muzyka The Cranberries. Nagrodzimy najbardziej oryginalne wizje.

Konkurs trwa do 25 września.

Ocena: 1 0

Polecamy

Komentarze

  • sabina.fuchs.31

    2012-09-24 | 18:37

    W minioną sobotę po długiej wędrówce na Pilsko (szczyt górski Beskid Żywiecki) i dotarciu na górę położyłam się w miejscu które zdawało się być najbliżej nieba chmury pędziły, zimny wiatr znad zaśnieżonych już Tatr przeszywał na wskroś. Leżąc wpatrzona w niebo miałam wizję, ukazała mi się Dolores i rzekła iż wie że wygram bilety i będę na ich koncercie;) dzięki, pozdrawiam. Nie ma to związku z wysypem grzybków na szlaku...

  • Theo

    2012-09-24 | 18:27

    Muzyka THE CRANBERRIES kojarzy mi się z SOSEM ŻURAWINOWYM, który wywołuje ABSURDALNE MYŚLI, gdzie DOLORES smutnym głosem deklaruje OBIETNICE. Przepowiada nam nadchodzące ZBAWIENIE, w dniu który nie będzie ZWYKŁYM DNIEM, gdyż przyniosą je nam ZOMBIE z zielonej wyspy. Towarzyszyć temu będą roztańczone GWIAZDY i to nie koniecznie te mieszkające w HOLLYWOOD. Rzeki zmienią się w guinessa i wszędzie będzie rosnąć trójlistna koniczyna. Na szczęście to wszystko TO TYLKO MOJA WYOBRAŹNIA i spotkamy się TY & JA tam gdzie ŻURAWINA nam gra.

  • Skylight23

    2012-09-24 | 18:22

    Dyskografia The Cranberries wplata się w historię mojego życia. Rok 1992 dostałem od ojca w wieku 8 lat ich pierwszy album "Everybody Else Is Doing It, So Why Can't We?- pierwszą moją kasetę. Słuchając "Dreams" przypominam sobie jak często z siostrą i koleżeństwem bawiliśmy się beztrosko słuchając właśnie tej kasety w "MacGyvera" czy "Robin Hooda" w domu. Pamiętam też, że innym dzieciakom bardzo podobała się również ich muzyka a posiadanie oryginalnej kasety wzbudzało zazdrość. Dwa lata później "na gwiazdkę" dostałem drugą kasetę The Cranberries, ze wspaniałym "Zombie". Jako 10 latek byłem zakochany w tym utworze, w teledysku i w Dolores O'Riordan. Wszędzie chodziłem z pożyczonym od brata Walkmanem i słuchałem w kółko mojej najcudowniejszej kasety. "Ode to my family" przypomina mi wspólne rodzinne wyjazdy w tamtym okresie i wolność dzieciństwa. Wspaniały utwór "Dreaming my dreams" głęboko poruszał wyobraźnię i wzbudzał marzenia o szczęśliwym życiu gdzieś w chatce na skraju lasu z daleka od szarych problemów dorosłości. Rok 1996 przyniósł nowy,"ostrzejszy" niż poprzednie album mojej ulubionej grupy. Większość kolegów i koleżanek z klasy słuchało wtedy disco, słuchanie rocka powodowało odczucie posiadanie lepszego gustu dla szóstoklasisty. Miałem jednak koleżankę z osiedla, która również słuchała "Żurawin" i wspólnie u niej w domu przesłuchiwaliśmy nowy album. Do dziś "Salvation" czy "Free to Decide" kojarzy mi się z Agatą- moją pierwszą przyjaźnią męsko- damską w życiu, opartą na wspólnej pasji. Rok 1999- moja pierwsza płyta kompaktowa! "Bury the hatchet" dostałem w prezencie na urodziny, gdy byłem chory i dwa tygodnie nie chodziłem do szkoły, leżałem w łóżku słuchając tej płyty i rozmyślając. "Promises" odsłuchiwałem wtedy kilkadziesiąt razy dziennie. Wkrótce- rok 2000- przyszła do mnie wspaniała wiadomość, a później ogromny zawód. W wakacje na Inwazji Mocy w Gdyni The Cranberries mieli zagrać koncert (i w dodatku za darmo). Jestem z drugiego końca Polski ale udało mi się wtedy szesnastolatkowi, załatwić z rodzicami, że mogłem pojechać. Zarobiłem pieniądze na przejazd i zrezygnowałem z reszty wakacyjnych planów, tylko wyczekując aż spełni się moje marzenie i zobaczę jak Dolores śpiewa na żywo. Niestety krótko przed wyznaczoną datą usłyszałem w radio, , że koncert został odwołany, co napełniło mnie ogromnym smutkiem. Ale słuchanie mojej płyty cd pomogło mi znieść ten ból. Dodam, że do dziś niestety nie udało mi się zobaczyć mojego ulubionego zespołu na żywo. Późniejszy koncert w Katowicach promujący kolejny album "Wake and smell the coffe" spędziłem niestety w szpitalu słuchając oczywiście, na discmanie The Cranberries ("Analyse" i pielęgniarka woła na zastrzyki). Następna podwójną płytkę z największymi przebojami "Stars", kupiłem z własnych oszczędności mojej pierwszej dziewczynie. Nie znała wcześniej zbytnio ich twórczości ale bardzo jej przypadli do gustu. No i oczywiście wiele z utworów z tej kompilacji od razu przywołuje we mnie skojarzenia z pierwszymi spacerami, pocałunkami, kłótniami. Przez następne 10 lat zespół miał zawieszoną działalność, a moje życie trwało przecież dalej, oczywiście The Cranberries zawsze "przewijało się" we tle. Słuchała ich ze mną moja druga licealna dziewczyna. Na studiach dorobiłem się wszystkich oryginalnych płyt kompaktowych i krążyły one po całym akademiku. Również dwa solowe albumy Dolores O'Riordan, które ukazały się w czasie mojego studiowania, przypominają mi wiele przygód szaleńczego studenckiego okresu i miłosnych dylematów- zwariowany 5 letni związek z Kingą, którą swoją drogę również zaraziłem słuchaniem TC. Dziś, czas reaktywacji The Cranberries i nowy album "Roses"- studia mam już ukończone i pracuję, poznałem wspaniałą kobietę, z którą mam nadzieję, spędzę resztę życia, nadal słucham The Cranberries i mam nadzieję, w końcu uda mi się zobaczyć ich na żywo. Zabrałbym tam moją ukochaną, może zdecydowałbym się na... kto wie przy muzyce The Cranberries wszystko jest możliwe. Muzyka The Cranberries zawsze kojarzyć mi się będzie z miłością.

  • ania.m.wierzbicka

    2012-09-24 | 16:34

    Muzyka the Cranberries kojarzy mi się z morzem- na zmianę spokojnym i wzburzonym, z przestrzenią i wolnością, z lataniem i spadaniem, ale przede wszystkim z niezapomnianymi randkami- na zmianę szalonymi i romantycznymi i z moim chłopakiem- niesamowite byłoby móc pójść z nim na ten koncert... a no i oczywiście jak żurawina to pasztet z chrzanem i ŻURAWINĄ- idealna mieszanka smaków- słodkiego, ostrego i mięsnego :D

  • merenneczru

    2012-09-23 | 09:04

    Ich muzyka kojarzy mi się z bieganiem po plaży do utraty tchu, niekończących się nocnych spacerach po dachach, miłych rozmowach aż po świt, pierwszym pocałunkiem - po prostu z pierwszą miłością.

  • OlaLiOlaLa

    2012-09-21 | 14:38

    A jakby spojrzeć na to ... bardziej abstrakcyjnie, to dla mnie ta muzyka często jest pełna niepokoju i niepewności. The Cranberries mimo często rytmicznych i szybkich melodii jest strasznie tajemnicze i magiczne. Jak róża szarpana przez wiatr. Piękne i mocne.

  • OlaLiOlaLa

    2012-09-21 | 14:33

    Ta muzyka kojarzy mi się z ogromem rzeczy i wspomnień. I dobrych gdzie The Cranberries jeszcze poprawiało mi humor, np. moje próby wyśpiewania "Zombie" na imprezie ze znajomymi gdy wiecznie wygłupialiśmy się przy SingStarze i tych gorszych gdy siadałam jesienią w domu i nic mi się nie chciało i ciągle naciskałam repley na "Empty". Ale nic przebije wspomnienia gdy kilka lat temu dostałam gitarę i nie darowałam sobie dopóki nie nauczyłam się grać Ridiculous Thoughts (no przynajmniej fragmentu do refrenu ;p) I cudowne jest to, że moim znajomym muzyka The Cranberries kojarzy się ze mną, a to dla mnie wielki zaszczyt. czekam na 14 października i pozdrawiam.

  • skak

    2012-09-20 | 20:42

    Budzony delikatnym pocałunkiem, otwieram mocno zaspane oczy, ona patrzy na mnie głęboko, w tle leci The Cranberries. Taaak, wczorajszy wieczór był długi i wyjątkowy, a ta muzyka o tym przypomina. Jeszcze przed snem tańczyliśmy, a ona cichutko śpiewała "But I'll miss you when you're gone" tuląc głowę w me ramiona. Nadal jest ze mną, nie odeszła, kolejny wspaniały rok za nami, a w myślach "You and me will always be, You and me Forever be". To ona Nauczyła mnie słuchać i słyszeć to co kryje się głęboko w sercu. The Cranberries od zawsze jej towarzyszyło. A dla mnie ta muzyka jest nieustającym blaskiem jej oczu, jej uśmiechem o poranku i zmęczonym grymasem o wieczornej porze, cichym szeptem na dobranoc i słodkim snem, kiedy zasypiamy wtuleni w kolejną noc. Jeśli miałbym "Ją" zaśpiewać, brzmiałaby jak The Cranberries.

  • wsiooo

    2012-09-20 | 19:50

    ... z żurawiną

  • Trewor77

    2012-09-20 | 15:16

    Ogolnie na początku nie nienawidziałem tego zespołu ze względu na to,że bylem tym katowany w wieku przedszkolnym przez moja kochana mame.Dla 6-latka jest to zespół zaliczający sie do popeliny najwyższych lotów,gdyz skutecznie zagłuszała mi tym gumisie,ktore uwielbiałem.To coś takiego jak chcesz oglądać 101 dalmatyńczyków,a wąsaty dziadziu z ostrą zajawką na sarmatyzm,który Cie uwielbia i codziennie robi ci "puci puci" i mówi,żebys zjadl jeszcze jednego naleśniczka bo będziesz głodny, odpala "Potop" na vhs.Jednak z biegiem czasu,pewne zespoły i pojedyncze bałaki,ktore uwielbia moja rodzicielka wywołują całkiem inne emocje (i nie chodzi tu o przyjemne mrowienie w kroczu),przez co po usłyszeniu "ode to my family" nie uciekam do pokoju mojego kuzyna w celu przesłuchania kilku kaset Sepultury.Ogolnie to Cranberries przypominają mi lata 90' tak jak i kilka innych,w wiekszości polskich zespołów,dlatego też wypalone nagle "szyby niebieskie od telewizooooorów" podczas porannej posiadówy na tronie nie dziwi,żadnego z moich współdomowników.Koniec,kropka,hej!

  • Poprzedni 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 Następny

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować aby dodawać komentarze.

Zaakceptuj Politykę Prywatności naszej strony