News
Ósma edycja festiwalu Audioriver już za nami!
Prawdziwą ucztę dla miłośników elektronicznych dźwięków przygotowali organizatorzy płockiego festiwalu Audioriver. Nad Wisłą zagościli znamienici artyści i formacje, m.in. Paul Kalkbrenner, Netsky, Rudimental, GusGus, Dirtyphonics, Submotion Orchestra czy Zombie Nation. Organizatorom udało się zamówić także wspaniałą pogodę i nic nie mogło zepsuć tego wydarzenia. Na święcie muzyki z gatunków minimal, electro, deep, progressive house, drum & bass, dubstep, breakbeat i techno w tym roku bawiło się około 22 tysięcy osób każdego dnia.
Na tegorocznej edycji powstało aż pięć scen, mieszczących się na plaży nad Wisłą: Main Stage, Circus Tent, Last.fm Hybrid Tent, Wide Stage oraz Slow More. Prócz tego przygotowano wiele innych atrakcji. W piątek oraz sobotę na rynku Starego Miasta w Płocku odbyły się Targi Muzyczne Audioriver. Organizatorzy wybrali dwadzieścia firm i organizacji, które zaprezentowały tam swoją działalność. W tle towarzyszyła muzyka grana z Independent Market Stage. Wstęp na Targi był bezpłatny, dlatego też mieszkańcy Płocka chętnie integrowali się z festiwalowiczami i razem z nimi świetnie bawili się w fontannie, która nagle przerodziła się w ogromne Piana Party. Dla tych, który mieli ochotę spędzić sobotni dzień na pogłębianiu swojej wiedzy, przygotowano Warsztaty Muzyczne Audioriver, prowadzone przez przedstawicieli Akademii Menedżerów Muzycznych oraz Musoneo.pl. Miłośnicy kina mogli obejrzeć takie produkcje jak Full Metal Village, Glastonbury, Shut Up and Play the Hits, a także zobaczyć światową premierę Girl, filmu przedstawiającego historie głównie Sandry Collins, ale także innych słynnych Dj-ek. Plażowiczom, którzy postanowili spędzić dzień na miejskim kąpielisku Sobótka, czas umilała muzyka grana przez DJ-ów oraz DJ-ki młodego pokolenia.
W piątek na głównej scenie festiwalu zaprezentowało się ośmiu artystów. Do udanych występów należy na pewno zaliczyć koncerty Julii Marcell, legendarnych już GusGus oraz Netsky’a. Polska artystka, nagrywająca w Niemczech, Julia Marcell, zaskoczyła świetnym kontaktem z publicznością i zarażała energią. Islandzki zespół GusGus nie zawiódł tych, którzy po ich koncercie spodziewali się multimedialnego happeningu, w którym muzyce towarzyszą efekty świetlne, ciekawe wizualizacje oraz hipnotyzujący taniec Daniela Agusta. Netsky rozbujał publikę do granic możliwości i zarażał wszystkich swoją szaloną energią. Nie sposób było przestać skakać, kiedy belgijski DJ grał swoje największe hity jak Come Alive, Love Has Gone czy wspaniały remix Everyday Rusky’ego. Opinie podzieliły się po występie Mr. Oizo, który nie zadowolił wielu słuchaczy - nie brzmiał tak świeżo i tak energicznie jak inni występujący tego dnia na głównej scenie.
Pod namiotem Circus swoją twórczość zaprezentowali między innymi Stefii, która miło zaskoczyła obecnych swoją grą i utrzymała cały koncert w klimacie deep house’u. Dobrym słowem na określenie koncertu Monoloca jest „solidnie”, czyli powolne, mroczne i głębokie techno intensywnie stymulujące emocje. Ludzie, którzy pamiętają czasy jak na pewnej znanej muzycznej stacji leciała jeszcze prawdziwa muzyka, z niecierpliwością wyczekiwali na koncert Jeffa Millsa. Jako jedna z największych gwiazd amerykańskiego techno Jeff Mills zagrał na odpowiednio wysokim poziomie i to powoli wprowadzało słuchaczy w muzyczny trans, a mimo wszystko było bardzo energetycznie i tak jak można sobie wymarzyć.
Namiot Hybrid pod banderą Last.fm rozpoczął ucztę muzyczną połamanymi drum and bassowowymi dźwiękami formacji Neverafter i niezastąpionym MC Jabba D. Hybrydowy namiot w piątkowy wieczór tętnił muzyką drum & bass, co udowodnił Ed Rush, którego można nazwać sprawcą. Sprawcą powstania techstepu. Brytyjczyk zagrał łamiące kości dźwięki, tak mrocznie hipnotyzujące, że kazały zapomnieć o całym świecie. Publikę w odpowiedni trans wprowadzali Klute grając back to back Nymfo oraz Vicious Circle. Była to prawdziwa śmietanka brzmień dla smakoszy drum & bassu. Wspaniale witać poranek wśród głębokich, przeszywających duszę uderzeń bassu.
Co do artystów przedstawiających swoją twórczość na Wide Stage, warto było posłuchać przepięknego i subtelnego połączenia klasyki jazzu i nowego brzmienia wykonywanego przez Piano Interrupted – występujących w Polsce po raz pierwszy oraz Lusine, który niedawno przypomniał o sobie nowym krążkiem.
W sobotę prawdopodobnie za sprawą Paula Kalbrennera na Audioriver ściągnęły niebywałe tłumy. Nie mogło być inaczej, skoro pierwszy raz w historii przed festiwalem wyprzedano wszystkie sobotnie bilety! Pierwszy zagraniczny koncert tej nocy to Submotion Orchestra grająca live. Wokalistka Ruby Wood uwodziła zarówno swoim głosem, jak i urodą. W muzyce tworzonej przez Submotion Ochestrę można odnaleźć dubstep, nu jazz jak i soul, więc sam koncert był bardzo interesującym pomieszaniem różnych gatunków muzycznych. Przed główną sceną o 23.45 zebrały się niezliczone tłumy oczekując występu, kolejny raz goszczącego na Audioriver, Paula Kalkbrennera. Niektórzy byli zachwyceni, inni pełni goryczy. Chwilę przed 2 na scenie pojawili się artyści z formacji Rudimental, robiącej błyskawiczną karierę i jak się okazało zdecydowanie zasłużoną. Powtarzając tytuł jednego z przebojów grupy, warto było „czekać całą noc”. Niesamowicie energetyczni, szaleni, wysyłający pozytywne wibracje i zarażający dobrym humorem – tacy właśnie byli artyści tworzący Rudimental. A zaraz po nich nadszedł czas na przeniesienie się w trochę inną stronę muzyki elektronicznej, czyli mocne i mroczne uderzenia serwowane przez Dirtyphonics. Odważni, szaleni i rzucający się na fale publiczności, pewnie dlatego, że zaznajomieni już z rewelacyjną płocką publicznością. Było genialnie. Po czterech latach ponownie publika prawie została zdmuchnięta z powierzchni plaży! Nie sposób było oprzeć się rockowej energii, jaka emanuje z artystów Dirtyphonics.
Prawdziwe gwiazdy zawitały też w sobotnią noc na scenie Circus. Nieśmiertelnie dobry Terry Francis grał ciekawie i porywająco, tak jak można oczekiwać od rezydenta jednego z największych londyńskich klubów - Fabric. Richiego Hawtina supportował jeden z flagowych twórców jego wytwórni, czyli Matador. Jego koncert był pełen niespodziewanych zwrotów akcji i natężeń w warstwie muzycznej - jeden z lepszych koncertów techno, na jakim miałam przyjemność być. Richie Hawtin, swój koncert zagrał na dobre cztery z plusem. Następnie na scenie pojawił się kolektyw Tale Of Us, który grał głęboko poruszającą i emocjonalną elektronikę. Artyści dobrze łączyli elementy muzyki house i techno z inspiracjami nu-disco, a czasem nawet pograniczem popu i rocka. Ich bardzo interesujący styl wyrósł na kolebce mediolańskich secret locations i częściowo można było się tak poczuć na piasku plaży w polskim Płocku. Line up Circus Tent oraz całego festiwalu zamykali szwedzcy producenci tworzący grupę Minilogue. Grali do samego świtu, a nawet trochę dłużej i wyciskali energię do samego końca. Wszyscy, którym zabrakło sił do tańca, rozsiedli się na piaskach płockiej plaży i z chęcią słuchali Minilogue delektując się ostatnimi chwilami najpiękniejszych muzycznie dwóch dni w roku.
Na Last.fm Hybrid Tent w sobotę warto było zobaczyć wszystkie koncerty, a przeważnie Gesaffelstein, natomiast Zombie Nation pokazał klasę jednego z najsłynniejszych reprezentantów sceny electro. Zarażał pozytywną energią i udowodnił, że 14 lat po ukazaniu się znanego wszystkim hitu Kernkraft 400, ma wciąż wiele do przekazania i dalej może zaskakiwać.
Podsumowując cały festiwal - od tej chwili zaczynam dzielić rok na przed i w oczekiwaniu na Audioriver. Gratulacje należą się wszystkim, którzy przyłożyli się do organizacji, zagrali, a także bawili się na festiwalu. Podziękować trzeba także tym, którym udało się zamówić tak cudowną pogodę. Jedno jest w moim życiu pewne: do zobaczenia za rok! Tego, największego święta muzyki elektronicznej nie można przegapić!
Źródło zdjęcia: http://bit.ly/15sLa7t
Przygotowała: Aleksandra Badowska