News
Tagi: śmierć wspomnienie teorie spiskowe rbl tv Nirvana kurt cobain grunge dead courtey love 5 kwietnia 1994
I hate myself and I want to die
5 kwietnia 1994 to jedna z najczarniejszych dat w historii światowego rocka. To właśnie wtedy świat obiegła wiadomość o śmierci legendy, Kurta Cobaina, wywołując tym samym falę samobójstw wśród młodych ludzi...
O Nirvanie, jak i o Cobainie, zostało do tej pory powiedziane już chyba wszystko. Jednak wciąż pozostaje jedna, niewyjaśniona sprawa – jak właściwie zginął Kurt? Po tym tragicznym zdarzeniu dość szybko została podana oficjalna wersja o tym, że gwiazdor popełnił samobójstwo. Nie ulega wątpliwości jednak, że wersja ta ma wiele luk, których w żaden sposób nie da się wypełnić.
Pierwszą rzeczą, która może budzić wątpliwości jest list pożegnalny. Grafolodzy nie są zgodni co do tego, czy cały list jest napisany ręką Cobaina. Szczególną wątpliwość budzą ostatnie linijki:
Frances i Courtney, zawsze będę z wami. Courtney, nie poddawaj się. Żyj dalej dla Frances dla jej życia, które będzie o wiele szczęśliwsze beze mnie... Kocham was, kocham was
Co ciekawsze, tylko ten fragment definitywnie sugeruje chęć odebrania sobie życia – reszta równie dobrze mogła świadczyć jedynie o chęci odejścia ze świata muzycznego (o czym Kurt myślał od jakiegoś czasu).
Najbardziej kontrowersyjne są bezpośrednie przyczyny śmierci. Jak wiadomo Kurt umarł od wystrzału broni myśliwskiej – skierowanej w stronę twarzy gwiazdora. Fakt wydaje się być ciekawy ponieważ broń ta była dłuższa niż długość ręki (więc niemożliwe było wystrzelenie w swoją stronę),a ponadto na strzelbie nie zidentyfikowano żadnych czytelnych odcisków palców. Nie jest tajemnicą również, że w krwi Cobaina znajdowała się trzykrotna dawka śmiertelna heroiny (przy takim stężeniu człowiek umiera w ciągu ułamków sekundy).
Nieścisłości jest znacznie więcej, jednak tajemnica tamtego dnia została pogrzebana bezpowrotnie. Wielu fanów, którzy dzięki swojej wnikliwości, odnajdują co raz to nowe luki w oficjalnej wersji wydarzeń z 5 kwietnia 1994.
Choć artysta nie ma nagrobka, to jego duch żyje, w pobliżu jego domu w Seatlle, gdzie tysiące fanów składają mu hołd, w starych fotografiach, nagraniach. I choć sam Kurt mówił: Żadna ilość wysiłku nie może ratować cię od zapomnienia, to paradoksalnie właśnie on stał się gwiazdą o której nie da się zapomnieć, o której słyszeli wszyscy, niezależnie od wieku, koloru skóry czy gustu muzycznego.
I hate myself and I want to die to tytuł jednego z utworów Cobaina. To, czy wokalista o śmierci mówił poważnie, czy jedynie ironizował, już zawsze pozostanie pytaniem bez odpowiedzi. Mówi się, że każdy gwiazdor ma swoją tajemnicę, Kurt bez wątpienia taką miał. Czy jej poznanie miałoby jednak w tej sytuacji większy sens? Prawda jest bowiem taka, że żadne działania nie przywrócą Kurta do świata żywych, jednak pamięć fanów może Cobaina utrzymać żywego.
Polecamy
Komentarze
-
dziobak
2012-11-01 | 17:26
halo?